Kiedyś na lekcji religii zapytałem Waszych rówieśników, kto to jest święty. Odpowiedzi były przeróżne! Na przykład: "Święty to taki człowiek, który czyni cuda!" albo "Święty na obrazie ma nad głową taką jasność" (na pewno wiecie, że tę jasność nazywamy aureolą). Jeszcze inni mówili, że to Ojciec Święty ogłasza, czy ktoś jest świętym, czy nie. Padało jeszcze wiele innych odpowiedzi, dzieci wymieniały też imiona różnych świętych. Kiedy jednak zapytałem, czy ktoś znał kiedyś jakiegoś świętego osobiście, zapadła cisza... A przecież co roku, 1 listopada, obchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych. Właśnie ten dzień przypomina nam, że każdy z nas - bez wyjątku - ma być świętym! Czasami rzeczywiście Papież ogłasza, że dany człowiek ma tytuł świętego lub błogosławionego. To znaczy, że ktoś po śmierci na pewno trafił do nieba, a teraz prosi Pana Boga w naszych intencjach i opiekuje się nami. Możemy takiego człowieka prosić, aby nasze prośby przedstawiał Panu Bogu. To mniej więcej tak, jakbyśmy prosili starszą siostrę lub brata, poparł naszą prośbę, z jaką zwracamy sie do rodziców... Ale do tego, by zostać świętym, nie trzeba wcale uroczystego ogłoszenia przez Papieża. Przez całe wieki na świecie żyło mnóstwo ludzi dobrych, uczciwych, szlachetnych, którzy na pewno po śmierci trafili do nieba i są zbawieni. To właśnie do nich wszystkich modlimy się 1 listopada i to oni mówią nam:"Ty też możesz być świętym!". Czasami można usłyszeć, jak ktoś mówi, że bardzo chciałby zostać świętym, ale popełnia za dużo grzechów, a święty to człowiek, który w ogóle nie grzeszy. To nieprawda. Tylko Pan Jezus i Maryja byli wolni od jakiegokolwiek grzechu. Wszyscy inni ludzie - nawet wielcy świeci, apostołowie, Papieże, naprawdę wszyscy - popełniali grzechy. Dziś czasem ktoś pyta mnie:"Czy Ojciec Święty się spowiada?". Oczywiscie,że tak! A zatem grzech jeszcze o niczym nie przesądza. Ważne jest, aby za grzechy szczerze żałować, w miarę możliwości naprawiać wyrządzone zło i robić wszystko, by go unikać. Nigdy nie uda nam się to do końca, ale pamiętajmy, że do świętości oprócz własnych starań potrzebna też jest pomoc Pana Boga - a On nigdy nam jej nie odmawia. Zwykle w uroczystość Wszystkich Świętych i następnego dnia - w Dzień Zaduszny- odwiedzamy cmentarze. Wśród naszych bliskich zmarłych na pewno jest wiele osób, które są już w niebie - a zatem są świętymi. Inni dopiero czekaja na wejście do nieba i w czyśćcu odpokutowują karę za swoje grzechy, które popełnili na ziemi. Oni także są już pewni, że kiedyś będą w niebie. Choć bardzo cierpią, wiedzą że to cierpienie kiedyś się skończy i będą na zawsze z Panem Bogiem. Ci, którzy już do nieba trafili, modlą się i za nas, żyjacych na ziemi, i za tych cierpiących. My również pamietamy o zmarłych i prosimy Pana Boga, by jak najszybciej wpuścił ich do nieba i darował im karę. Czasem pytamy - dlaczego w czyśćcu trzeba cierpieć za grzechy, które już w sakramencie pokuty Pan Bóg odpuścił? To całkiem jak w domu: kiedy ktoś narozrabia(na przykład zbije szybę), ale przeprosi rodziców - oni sie już nie gniewają...lecz trzeba ponieść karę, na przykład zapłacić za szybę z kieszonkowego. Zdarzają się jednak sytuacje, że rodzice z jakiejś okazji tę karę darują - podobnie postępuje Pan Bóg. To darowanie kary przez Boga nazywamy odpustem. Od 1 do 8 listopadamożemy uzyskać odpust i ofiarować go za zmarłych (każdego dnia za jedną osobę). Warunkiem uzyskania odpustu jest przyjęcie Komunii Świętej, modlitwa na cmentarzu za zmarłych oraz w intencjach Ojca Świętego. Pomyślcie, jak bardzo musi się cieszyć taki zmarły, który dzięki nam idzie z czyśćca prosto do nieba! Na pewno będzie robił wszystko, aby się nam odwdzięczyć: będzie prosił Pana Boga, byśmy również byli świętymi. (W ogrodzie Maryi nr23)