Jak Ania odmieniła swoje serce (Małgorzata Jędrzejczyk)
Temperament nieraz może przysporzyć wielu kłopotów. Kapryśność, nieposłuszeństwo, gniew, porywczość nie są cechami godnymi naśladowania. Trzeba podjąc trudną pracę, by poskromić wady. Wiele możemy sie nauczyć od Ani de Guine, która z niezwykłą konsekwencją i samozaparciem poskromiła swój uciążliwy temperament, osiagając prawdziwą świętość. Dziewczynka śmiało stwierdziła:"Nic nie jest trudne, jeśli się kocha Pana Boga".
Niesforna dziewczyka
Rodzice Anny, państwo de Guine, mieszkali we Francji. Była to bogata, arystokratyczna rodzina. Ania sprawiała im niemało kłopotów. Była niesfornym, nieposłusznym , porywczym dzieckiem, które chciało zawsze byc w centrum uwagi rodziców i rodzeństwa.
Przemiana Ani
Trwała I wojna światowa. Ojciec Ani - podporucznik strzelców górskich - musiał zgłosić się do wojska. W czasie bitew hrabia de Guine został trzykrotnie ranny. Gdy przebywał w domu na leczeniu, mała córeczka troskliwie się nim opiekowała. Kiedy wyzdrowiał, wyruszył na kolejna bitwę. Niestety, juz nie powrócił. Został śmiertelnie raniony. W całej rodzinie de Guine zapanował straszliwy smutek. Mała Ania była wstrząśnięta śmiercią ojca. Ze wszystkich sił starała się pocieszać swą mamę, a już na pewno nie chciała sprawiać jej przykrości swoim zachowaniem. Miała wówczas zaledwie cztery lata i trzy miesiace. To wydarzenie spowodowało w życiu dziewczynki prawdziwą przemianę. Ania wkładała tyle wysiłku w to, by byc dobra. Siłę do pokonywania swego charakteru znalazła w modlitwie, w niezwykłej przyjaźni z Dzieciątkiem Jezus.
"Postanowiłam być zawsze posłuszną"
Jako sześcioletnia dziwczynka Ania przyjęła I Komunię Świetą. Obok swojej fotografii pierwszokomunijnej napisała:"Mój mały Jezu! Ja kocham Ciebie! I aby się Tobie podobać, postanowiłam być zawsze posłuszną!"
Radość dla wszystkich
Wiele trudu kosztowało dziewczynkę, by nie wpaść w gniew, gdy rozbrykane rodzeństwo przeszkadzało jej w lekcjach. Gdy jednak brat lub siostra prosili ją, by się z nimi bawiła, chętnie przerywała swoje zajęcia i szła z nimi gotowa do posługi. Ania miała żywy temperament, często śpiewała, tańczyła, sprawiajac tym radość swoim bliskim. Wiele osób, które przebywały w jej towarzystwie, dostrzegało w niej prawdziwą świętość. Dziewczynka pragnęła, by jej serce należało do Jezusa i było czyste jak lilia.
Choroba Ani
Dziewięcioletnia Ania poważnie zachorowała. Wciąż pomagała innym, swojej rodzinie, przyjaciółkom, biednym dzieciom z wioski. Gdy ktoś chciał wyrzucić zniszczoną wełnę, Ania ochoczo zaproponowała, że wydzierga ciepły sweterek dla biednego dziecka. Podczas jednej z długich podróży samochodem, która była bardzo uciążliwadla obolałej Ani, dziewczynka trzymała na kolanach jedną z młodszych sióstr, która w tym czasie źle się czuła, a w dłoni trzymała różnaniec, modląc sie przez całą drogę. Młodsze rodzeństwo mówiło o swojej siostrze: " Ania jest dla nas kochanym Bogiem".
By ratować dusze
Nic tak nie mogło zasmucić Ani, jak wiadomość o grzesznikach, którzy swymi grzechami obrażąli Pana Boga. Jej buzia stawała się wówczas bardzo smutna, jakby to jej samej wyrządzono zło. Gotowa była podjąć jażdy trud, by ratować grzeszników. Choroba postępowała, lecz dziewczynka nie bała sie cierpienia i bólu. Miała świadomość, że przez cierpienie Bóg jest bardziej kochany. Ania modliła się do swej przyjaciółki w niebie - św. Tereski, prosząc o uleczenie nie tylko jej samej, lecz także wszystkich innych chorych. Dziewczynka nie skarżyła się na ból, który nieraz był tak uporczywy, że wyciskał jej łzy z oczu. Mimo to Ania odznaczała się niezwykłą radością ducha. Zwierzała się mamie, jak wielkim szczęściem jest to, że może ofiarować swe cierpienie za grzeszników. 14 stycznia 1922r. dziewczynka odeszła do Pana Boga. Miała zaledwie 11 lat.
Nawrócenie grzesznika
Po śmierci dziewczynki miało miejsce niezwykłe zdarzenie. Pewien starszy człowiek, który całe życie był niewierzący, znalazł się w szpitalu. Codziennie ksiądz kapelan przychodził do pacjentów z wizytą duszpastrską, udzielając Komunii Świetej i sakramentu namaszczenia chorych. Ów pan złorzeczył kapelanowi. Pewnego dnia jednak przyjął od ksiedza obrazek z podobizną Ani de Guine. Spojrzenie małej dziewczynki sprawiło na nim takie wrażenie, że następnego dnia wyspowiadał się z całego życia i powrócił do Boga.
Czego możemy sie nauczyc od Ani? Z pewnością pokory, posłuszeństwa, męstwa w zwalczaniu swych słabości. Kiedyś dziewczynka powiedziała do swej przyjaciółki:"Jeśli umrę, z wysokości nieba pomogę Tobie". Tak i nam dziś Ania de Guine pomoże w poskramianiu swych wad, jeśli ją o to tylko poprosimy. (W ogrodzie Maryi, nr 14/2004)